W ostatnich latach obserwujemy zjawisko, które na pierwszy rzut oka może wydawać się sprzeczne. Rosnące nakłady na komunikację marketingową opartą na empatii i dobrostanie jednostki przypadają na okres rekordowego wypalenia społecznego. Marki obiecują ukojenie, chwilę oddechu, ucieczkę od codziennego przeciążenia. “Zasługujesz na to” – mówi reklama. Ale czy to wystarczy, by sprostać współczesnym wyzwaniom? W tym artykule przyglądam się zjawisku tzw. “toxic self-care”, analizuję psychologiczne podstawy konsumpcji oraz pytam, czym naprawdę jest odpowiedzialny marketing w dobie zbiorowego wypalenia.

Wypalenie jako stan zbiorowy
Wypalenie przestało być prywatnym kryzysem pracownika korporacji. Dane z różnych kontynentów pokazują, że przybrało skalę pokoleniową i społeczną. W tegorocznym raporcie Stress in America aż 71 proc. respondentów z Generacji Z i młodszych Millenialsów przyznało, że odczuwa stałe zmęczenie, przeciążenie emocjonalne i utratę sensu działania. Światowa Organizacja Zdrowia idzie krok dalej i ostrzega, że wypalenie rozlało się poza środowisko pracy. Dotyka edukacji, życia towarzyskiego, a nawet relacji rodzinnych. Skutki są policzalne. Depresja i lęk kosztują dziś gospodarkę 12 miliardów dni pracy rocznie, co przekłada się na około bilion dolarów utraconej produktywności.
Równie ponury obraz wyłania się z badań McKinsey Health Institute. Ankieta przeprowadzona wśród ponad 30 000 pracowników z 30 krajów ujawniła, że zaledwie 57 proc. ocenia swój ogólny dobrostan – fizyczny, psychiczny, społeczny i duchowy, jako dobry. Pozostali balansują na granicy chronicznego zmęczenia. Jeszcze wyraźniej problem rysuje Deloitte. W najświeższej edycji globalnego badania aż 40% Gen Z i 34% Millenialsów deklaruje, że czuje się zestresowanych lub niespokojnych „przez większość czasu”.
Europejskie obserwacje są podobne. Eurofound notuje najniższy od dekady poziom dobrostanu psychicznego wśród osób w wieku 18-24 lat. Poprawa, która nastąpiła po pandemii, jest ledwie zauważalna i wyraźnie słabsza niż w starszych grupach wiekowych.
Doom spending, czyli zakupy zamiast ulgi
Gdy napięcie staje się codziennością, część młodych dorosłych szuka natychmiastowej gratyfikacji w galeriach handlowych i aplikacjach. Zjawisko zyskało nazwę doom spending. Badanie przeprowadzone dla Intuit Credit Karma pokazało, że 27% Amerykanów wydaje pieniądze impulsywnie, by złagodzić stres wywołany inflacją, niepewną sytuacją geopolityczną czy rosnącymi kosztami życia. W Europie media opisują podobne historie. Młodzi ludzie rezerwują luksusowe city break’i „na kredyt szczęścia”, zanim raty kredytu hipotecznego zdążą podnieść się po raz kolejny.

Toxic self-care, czyli psychologiczna iluzja ukojenia
Dla wielu marek idealnym paliwem tej spirali stała się narracja selfcare. Psycholożka Vicky Browne ostrzega jednak przed jej wypaczeniem, które nazywa toxic selfcare. Pozornie terapeutyczne gesty jak drogi krem, latte z mlekiem owsianym, weekend offline, nie regenerują, lecz znieczulają. Winne są trzy szybkie procesy: hedoniczna adaptacja, moralna licencja i inflacja ego. Po krótkim pikach dopaminy powraca znużenie, a zakupy stają się kolejną próbą odzyskania kontroli, której de facto nigdy nie dają.
Układ nerwowy kontra narracja reklamowa
Neuropsychologia tłumaczy, dlaczego ta iluzja sprzedaje się tak dobrze. Reklamy obiecujące natychmiastową ulgę pobudzają układ limbiczny i system dopaminowy. Kora przedczołowa odpowiedzialna za planowanie długofalowej regeneracji, schodzi na dalszy plan. Mózg dostaje bodziec, lecz nie czas. Powstaje błędne koło: stres → zakup → chwilowa ulga → nowe źródło stresu (finansowego lub emocjonalnego).
Odpowiedzialny marketing to odpowiedź, nie plaster
Tu wkracza odpowiedzialny marketing. To podejście, które nie zadowala się rolą sprzedawcy emocjonalnego dezodorantu. Pyta o realne potrzeby i wzmacnia sprawczość odbiorcy. Przykłady? Sklepy outdoorowe, które do kampanii “Kup zanim pogoda się zepsuje” dołączają otwarte webinary o radzeniu sobie z lękiem klimatycznym. Bank, który ogranicza push-powiadomienia „kup teraz, zapłać później” i wprowadza 48-godzinne „okno refleksji” przed finalizacją kredytu konsumenckiego.
Odpowiedzialny marketing redukuje presję pilności. Zachęca do przerw, zamiast epatować FOMO. Buduje wspólnotę czy grupy wsparcia klientów zamiast wzmacniać samotność.
Ku zmianie, nie ku uldze
Marketing nie zastąpi psychoterapii ani polityk społecznych. Może jednak przestać pogłębiać złudzenie, że każdy lęk da się zredukować kartą płatniczą. Odpowiedzialny marketing w czasach wypalenia to komunikacja, która wzmacnia ludzi, zamiast ich znieczulać. Bo może nie zasługujemy na kolejny balsam. Może zasługujemy na świat, w którym balsam nie jest nam potrzebny każdego dnia.
Jeżeli interesują Cię treści na temat etyki w działaniach marketingowo-sprzedażowych, zapraszam na kurs neuromarketingu i perswazji
Bibliografia
- American Psychological Association. (2024). Stress in America 2024: The state of mental health across generations.
- Browne, V. (2021). Self-care and its discontents: The rise of toxic well-being culture. Routledge.
- Deloitte. (2025). 2025 Gen Z and Millennial Survey.
- Eurofound. (2024). Living and working in Europe 2023.
- Intuit Credit Karma. (2023). Doom spending is hurting Gen Z’s finances.
- McKinsey Health Institute. (2023). Addressing the global health and well-being crisis.
- Twenge, J. M., & Campbell, W. K. (2018). The narcissism epidemic: Living in the age of entitlement. Atria Books.
- World Health Organization. (2022). Mental health and COVID-19: Early evidence of the pandemic’s impact.




